wtorek, 29 kwietnia 2014

Projekt denko - kwiecień 2014r.



Hej, zapraszam na kwietniowe denko. Jak zwykle uzbierało się trochę, choć już myślałam, że będzie skromniej :)

Zaczynamy jak zwykle od włosów:


1. Garnier fructis - Color resist- odżywka do włosów farbowanych. Odżywka jak odżywka. Ułatwiała rozczesywanie. Nie zauważyłam poprawy stanu włosów ani nie wpłynęła na przedłyżenie koloru. Stosowałam, gdy potrzebowałam czegoś na szybko. Ma dość dobry skład, ale nie kupie ponownie.
2. Balea - oczyszczający szampon do włosów. Fajny, oczyszczający szampon. Nie jest on do codziennego stosowania, ale raz na jakiś czas. Dobrze oczyszcza z zanieczyszczeń i resztek kosmetyków do stylizacji. Producent obiecuje, że włosy nie będą splątane- i ta obietnica jest spełniona.
3. Flor illum - miedź, płukanka do włosów. Ostatnie opakowanie płukanki do włosów. Kiedyś kupiłam aż 3, z myślą że będzie to rewolucja w przedłużeniu koloru rudego na włosach. Niestety w żaden sposób płukanka nie wpłynęła na kolor. Cieszę się, że już je skończyłam.



4. Bielenda - olejek do kąpieli - lawenda (relax), olejek grejpfrutowy (antycellulit). Oba olejki bardzo przypadły mi do gustu. Kupiłam za śmieszną cenę 4,19zł w Biedronce, gdzie w Rossmanie stoją za 14,99zł :) Stosowałam je jako żel pod prysznic i bardzo dobrze się sprawowały. Dobrze się pieniły i pięknie pachniały. Szczególnie polubiłam zapach lawendowy. Oczywiście druga, antycellilitowa nie wpłynęła na ten defekt :P
5. Isana - krem do rąk 5% mocznika. Mój ulubiony krem do rąk. Gesty, treściwy. Ma super skład. Jest tani. Ładnie pachnie. Tak, tak, tak :)
6. Alterra - olejek migdały i papaya. Oliwkę stosowałam do ciała jak i na włosy. To moje kolejne opakowanie. Ślicznie pachnie, szybko się wchłania, nawilża ciało i włosy. 
7. Garnier mineral invisible- antyperspirant. Taki sobie antyperspirant. Mało wydajny, strasznie dużo dozuje. Więcej nie kupię.


8. Eva natura- Herbal Garden- tonik z ekstraktem z czerwonej koniczyny. Fajny, delikatny tonik. Bardzo tani, ładnie pachnie. Czego więcej wymagać ? :)
9. Lirene - żel peelingujący. Mój KWC, ente opakowanie, nie będę się kolejny raz rozpisywać :P
10. Soraya - Świat Natury, regenerujący olejek do twarzy. Olejek nie przypadł mi do gustu. Słabo się wchłaniał, świecił się na twarzy i nie miał super właściwości. Zużyłam go do mycia twarzy metodą olejową. Dodałam do niego olejek rycynowy i w tym duecie był bardzo fajny.
11. Biochemnia Urody - serum z wit.C. Serum w postaci olejowej. Stosowałam na noc. Bardzo wydajny. Ma dość nieprzyjemny zapach. Nie zrobił nic złego ani dobrego mojej skórze. Nie kupie ponownie.
12. Eveline SOS odżywczo- regenerujący balsam do ust. Bardzo fajny balsam do ust, treściwy, z dobrym składem, nieparafinowy. Mało wydajny, był miękki i szybko się skończył.
13. Tisane - balsam do ust. Również fajny produkt do ust. Nawilżał, regenerował. Ładnie pachniał :) Myślę, że skuszę się jeszcze raz zimową porą.


14. Verona - Spa&Wellnes, oczyszczająca maska z minerałami. Średnia maseczka, lekko oczyszczała, ale nie działała jakoś korzystnie. Zużyłam i nie kupie ponownie.
15. Purederm- hydro pure gel mask, ujędrniająca maska żelowa. Mój KWC wśród maseczek. Uwielbiam to uczucie, kiedy kładę żelową i mokrą maseczkę, a zdejmuję całkowicie suchą. Moja skóra pije bez umiaru!
16. Ziaja, regenerująca maseczka z brązową glinką ;anty-stres z żółtą glinką - obie te glinki są super. Wszystkie maseczki z Ziaji uwielbiam:) Anty-stress nakładam po męczącym dniu, i naprawde mnie relaksuje:)
17. Perfecta, maseczka kwasy Aha- wygładzająca; sok aloesowy - nawilżająca. Ta z kwasami zdecydowanie faniejsza. Nakładałam na twarz wieczorem, przed pójściem spać zmywałam nadmiar. Rano skóra była dość wyraźnie rozjaśniona. Maseczka nawilżająca bez rewelacji. 


Teraz czas na nowe denka :)

Pozdrawiam Was i życzę udanej majówki - Mania :)

piątek, 25 kwietnia 2014

Rosyjskie nowości kosmetyczne.



Hej :)
Dziś chciałabym Wam pokazać, co w ostatnim czasie zakupiłam z rosyjskich kosmetyków. Wcześniej miałam już maseczkę wzmacniającą od Babuszki Agafii i szampon dodający objętości na kwiatowym propolisie. Sprawdziły się, więc kupiłam kolejne.
Zamówienie złożyłam na stronie Lawendowa Szafa. Fachowa i szybka obsługa - polecam.


Moim głównym celem zamówienia był szampon- intensywny Chili i Pomarańcza stymulujący wzrost włosów Love2Mix Organic oraz maska z tej samej serii. 


Podobno jest to zestaw dla włosów cienkich i delikatnych. Mi przy okazji wypadają więc stymulacja im się przyda. Używam dość krótko żeby wyrobić sobie opinię, ale mogę powiedzieć że oba pięknie pachną pomarańczą z wyczuwalną nutką czekolady. Zapach utrzymuje się długo we włosach:) Szampon dobrze się pieni, jest wydajny. Nie obciąża włosów. Maska natomiast położona od nasady potrafi obciążyć włosy. Nałożona od połowy długości fajnie się sprawdza. Włosy są wygładzone i puszyste... ale to nie o to chodziło, bo jeśli maska ma stymulować wzrost włosa, najlepiej żeby była stosowana na skórę głowy. Przetestuję ją jeszcze przed myciem jako pierwsze "O" w metodzie "OMO". 


W nowościach znalazłam maski w formie saszetek. Cena kusząca, bo ok 5-6zł za 100ml. Saszetki są wielokrotnego użytku, ponieważ są odkręcane. Są nawet wydajne :) Kupiłam dwie maski do twarzy i jedną do włosów. 


Balsam do włosów - aktywator wzrostu i maskę dziegciową oddałam siostrze. Mówiła, że balsam do włosów fajnie odbija u nasady, włosy są puszyste i nie obciąża, chociaż stosuje ją również na skórę głowy. Maseczka dziegciowa okazała się średniakiem. Lekko oczyszcza i ściąga pory, ale bez rewelacji.
Moja maseczka odświeżająca ekspres maska do twarzy. Jest mega! Konsystencja półtransparentna, lekka. Zapach niesamowicie świeży, ogórkowo miętowy! Maseczka naprawdę odświeża i pobudza. Idealnie sprawdzi się w lecie, ponieważ ma efekt chłodzenia. Należy tylko uważać w okolicach oczu, ponieważ może piec.




Siostrze, która zmaga się z wypadaniem włosów tak jak ja zamówiłam jeszcze szampon na łopianowym propolisie oraz serum na porost 7 ziół. Powiedziała, że serum używa z rzadka, więc nie ma opinii. Szampon natomiast lekko obciąża jej włosy. Ma bardzo intensywny, tak jakby miodowy zapach. Nie wszystkim może przypaść do gustu.

Szersze recenzje zamieszczę napewno w projekcie denko, kiedy wykończę produkty. Wtedy będę miała już wyrobione konkretne zdanie :)

Pozdrawiam Was i zachęcam do testowania rosyjskich kosmetyków :)

Mania


środa, 9 kwietnia 2014

Ulubieńcy marca 2014r.


Zapraszam na trochę spóźnionych ulubieńców miesiąca marca :)
Marzec był szybki, pracowity, dość ciepły. W końcu mogłam pojeździć na rowerze!


1. Olejek do kąpieli z Bielendy wyczaiłam w Biedronce. Był jakiś czas na "koszach", później znikł i pokazał się w strefie z przecenami. Kosztował 4,19zł !!! Taki sam olejek w Rossmanie kosztuje 14zł :) Także zaopatrzyłam się w kilka sztuk. Najbardziej wpodpasował mi zapach lawendy:) Relaksujący i dość  naturalny zapach kwiatów lawendy umilał mi chwile pod prysznicem przez cały miesiąc. Nie wysuszał skóry, a nawet lekko nawilżał. Nie muszę po nim stosować balsamu. Jego postać jest bardziej żelowa niż olejkowa i pieni się jak zwykły żel pod prysznic :)


2. Radical med- odżywka przeciw wypadaniu włosów. To drugi najlepszy produkt przeciw wypadaniu odrazu po olejku Sesa. Psikana odżywka ma jednak swoją przewagę, ponieważ szybciej się aplikuje, nie tłuści poduszki i nie śmierdzi kadzidłem :) Równie szybko opanowała wypadania po około 2-3 użyciach. Zakupiłam ją na doz.pl w niskiej cenie, ok 14zł. Ma ziołowy zapach, szybko się aplikuje. Po umyciu nie obciąża włosów. Jest wydajna i sprawuje się świetnie!!! Mój KWC w walce z wypadającymi włosami!


3. Kallos, Color, Maska z olejem z ziarna lnu i filtrem UV. Kupiłam ją za około 5 zł :) Jeszcze chyba żadna maska nie wywołała na mnie tak dobre pierwsze wrażenie. Pierwszy raz użyłam jej przed myciem włosów. Na zmoczone włosy nałożyłam maskę na ok pół godziny, pod czepek. Następnie umyłam włosy lekkim szamponem bez sls. Włosy były miękkie, odbite u nasady, puszyste, nie strąkowały się. Były cudne :) Zastosowana po myciu nie obciąża włosów, lecz wolę ją używać przed. Wpływu na kolor włosów nie zauważyłam, wypłukują się jak zwykle. Ma super zapach, gęstą konsystencję, niską cenę. Czego chcieć więcej.


4. Tusz MaxFactor 2000 Calorie. Tusz przez jednych kochany, przez innych nienawidzony. Ja zaliczma się do obu grup :) Dawno temu zakupiłam go na allegro- wtedy go nienawidziłam bo nie dawał żadnego efektu na rzęsach. Teraz się zastanawiam, czy czasem nie trafiłam na podróbę. Ostatnio zakupiłam go w Rossmanie. Teraz już się nie zawiodłam. Tusz odrazu po pierwszym użyciu dawał fajny efekt. Nie trzeba było czekać aż zgęstnieje. Pogrubia już za pierwszym pociągnięciem. Nie skleja. Daje fajny efekt. Nie osypuje się. Używam już ponad 2 miesiące i dalej jest w dobrym stanie :)

5. Ladycode Blush colour by Bell. Tusz Bell z Biedronki kupiony za ok 5 zł :) Fajnie napigmentowany, dobrze się rozprowadza. Kolor dodający świeżości twarzy, różowo-brzoskwiniowy. Nie ma drobinek.

6. Ladycode Tint do ust by Bell. Również z Biedronki :) Pomadko-błyszczyk, który zaraz po aplikacji na ustach daje lekki kolor i blask. Z czasem kolor się pogłębia i wpija w usta, tak że po starciu usta są zaróżowione. Jest to kolo 02, koszt to ok 5 zł. 

Ta Biedra to ma fajne kosmetyki :P


Pozdrawiam Was - Mania :)


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Złuszczające skarpetki Purederm - recenzja po "wylince" :)


Hej !

Z góry uprzedzę osoby wrażliwe, albo te które właśnie coś jedzą, że zamieszczę tu zdjęcia swoich łuszczących się stópek :)

Dziś przedstawię Wam recenzję złuszczających skarpetek Purederm- Botanical Choice exfoliating.
Złuszczanie skończyło mi się jakoś w zeszłym tygodniu. Cały proces od użycia skarpetek trwał ponad 2 tygodnie. Przez ten czas życie nie było najłatwiejsze, ponieważ trzeba było cały czas chodzić w skarpetkach. Inaczej zostawiało się ślady "skórne" :P

Tak wyglądała aplikacja -->


Przez pierwszy tydzień nic się nie działo. Nie stosowałam kremów ani nie peelingowałam niczym stóp. Czułam, że skóra jest mocno napięta. Z dnia na dzień robiła się coraz bardziej sucha. Doczytałam się w internecie, że moczenie stóp przyspiesza proces złuszczania, więc zafundowałam sobie dwie dłuższe seanse moczenia stóp. Proces złuszczania zaczął się jakoś więcej niż po tygodniu. Zabieg zrobiłam w czwartek a zaczęłam się złuszczać w sobotę. Złuszczanie nie wyglądało tak samo jak na zdjęciach, które widziałam u innych blogerek, gdzie skóra schodziła im całymi płatami. U mnie ten proces wyglądał mniej efektywnie. Skóra się poprostu wykruszała mniejszymi partiami.


Skóra popękała i odpadała. Złuszczanie przebiegało wszędzie, na piętach, na podbiciu, między palcami i na wierzchu stóp (trochę mniej). Wydaje mi się, że gdybym miała grubszą warstwę naskórka, to efekt złuszczania byłby większy, a skóra schodziła by wówczas płatami.


Efekt końcowy średnio mnie zadowala. Na plus przemawia jednak to, że nie złuszczyłabym sobie skóry między palcami czy na podbiciu bo poprostu chyba załaskotałabym się. Skóra w tych miejscach jest wrażliwa, więc nigdy na niej nie używałam pumeksu czy frezarki. Na minus jest stopień złuszczenia pięt- samą frezarką zrobiłabym to lepiej. Na minus też jest strasznie długi cały proces. Trzeba mieć ok 3 tyg czasu na pełne efekty zabiegu. 

Czy zrobię ponownie ten zabieg ? Pewnie tak, ale również w przyszłym roku ok marca, żeby wyrobić się przed noszeniem balerinek. Zabieg ten polecam również Panom, którzy nie przepadają za pielęgnacją stóp. Skarpetki złuszczające są dość duże, więc chyba każdy Pan wciśnie tam swoją stopę :) 

Pozdrawiam Was - Mania :)

środa, 2 kwietnia 2014

Denko #3 marzec 2014r.


Witam, witam i zapraszam na comiesięczny wpis pustakowy!

Ten miesiąc nie był aż tak obfity w denkowanie, ale oczywiście nie obeszło by się bez :)

Zaczynamy standardowo od włosów -->


1. Isana - suchy szampon. Jeden z moich ulubionych. Dobrze "myje" :) ładnie pachnie, nie bieli mocno i mało kosztuje. Polecam!
2. Alterra - Papaya i bambus- dodający objętości - Szampon nie dodawał objętości, szybko się skończył. Ale dobrze się pienił,  nie obciążał włosów i ładnie pachniał. Taki sobie.
3. Proderma Pokrzepol - płyn przeciw wypadaniu włosów. Na początku byłam zachwycona działaniem tej wcierki. Teraz mam innego zastępce, i już wiem że działa o wiele lepiej. Wcierka Pokrzepol tylko trochę minimalizowała wypadanie włosów. Ale za to była tania, nie obciążała i zastosowana odrazu po umyciu fajnie odbijała włosy od nasady. Polecam spróbować.

Ciało:


4. Lirene miodowy nektar do mycia ciała. Cudnie pachnie, jest mega kremowy i dobrze się pieni. Czego chcieć więcej ? :)
5. Ziaja Rebuild - serum drenujące, redukcja cellulitu. Najlepsze serum antycellulitowe jakie miałam. Super wygładza skórę, ma ekstra skład z dużą ilością składników odżywczych, dobrze się wchłania. Przy codziennym używaniu starczyło mi na miesiąc czasu. Polecam!
6. Isana - krem do ciała z masłem shea i kakao. Ale się cieszyłam, że wreszcie zużyłam te masło. Myślałam, że nie ma dna i będę go używała wiecznie. Jest mega wydajne, wielkie i tanie. Ma dobry skład. Średnio się wchłania i z czasem zapach zaczyna się nudzić. Stosowałam też na włosy, ale większych efektów nie było. Ojjj chyba długo nie kupie tego masła ponownie, ale mogę polecić! :)


Twarz:


7. Rival de loop- Pure Skin - żel do mycia twarzy z efektem peelingu. Nie polecam, mało wydajny, rzadki, przelewa się przez ręce. Nie ładnie pachnie, a drobinek ma bardzo mało.
8. Avon Naturals Herbal - dzika róża i aloes - oczyszczająca maska do twarzy. Taka sobie maseczka. Odświeżała, lekko nawilżała. Miała wodnistą, przezroczystą konsystencję. Jestem na nie.
9. Galanea - reklaksjący krem pod oczy. Duża tubka kremu pod oczy, dłuuuuugo zużywałam, ale się doczekałam dna :) Kremik fajny, treściwy ale nie tłusty. Nie podrażniał mi oczu, nic mnie nie piekło. Jest fajny :)

I reszta:


10. Purederm - exfoliating foot mask. Recenzja w następnym poście:)
11. Ziaja - maska regenerująca. Moje ulubione maseczki, pod każdym względem!
12. Inglot - bibułki matujące. Najlepsze bibułki jakie miałam do tej pory. Muszę zużyć zapasy z Wibo i będę już kupowała tylko te. Są mega chłonne, nie rwą się. 
13. Yves Rocher- woda toaletowa - jabłko w karmelu. Nie, jestem na nie. Ani zapach mi się nie podobał, ani się długo nie trzymał. I na dodatek w lecie jak się popsikałam to osa mnie ugryzła w szyje :P


I koniec denka. Zapraszam ponownie za miesiąc :)

Pozdrawiam - Mania :)