piątek, 29 marca 2013

Wiosenne przebudzenie, czyli kosmetykowa gazetka z biedry :)


Wiosenne przebudzenie... jakoś nie na czasie tytuł patrząc za oknem, kiedy kolejne 15 cm śniegu nawarstwia się na oblodzonych chodnikach. Przeraża mnie to :(

Tymczasem odwiedzając dziś Biedronkę... (wyznaje motto "dzień bez Biedronki- dniem straconym" :P )... w moje ręce dostała się gazetka kosmetykowa. Artykuły dostępne od 4 kwietnia do 17 kwietnia.
Jak zwykle parę rzeczy na pewno trafi do mojego koszyka, a będzie to np.:

Mój ulubiony żelo-peeling, może coś jeszcze z tej serii..


Peeling do ciała, tylko jaki zapach.... :)


Jedwab do włosów, zawsze się przyda.



Lakier do paznokci, ostatnio mi sie sprawdziły :)



Może jakieś serum ... ?


I patrzcie jakie fajne rowery będą --->


Fajne, ten męski typu cruiser nawet :D Ale nie mają przerzutek... I tak mój rower jest najpiękniejszy na świecie :D Już nie mogę się doczekać kiedy będę jeździć. W planach miałam od kwietnia... chyba nic z tego :(

I dzisiejszy zakup biedronkowy :) 



I love shopping :D


Teraz lecę jeszcze do kuchni pichcić coś na święta, a Wam Życzę wesołych  Świąt Bożego Narodzenia... oj Wielkanocnych :) Buziaki :*





czwartek, 28 marca 2013

Ulubieńcy marca 2013






Marzec dobiega końca. Nie jestem z niego zadowolona. Inaczej sobie go planowałam... miało być ciepło, miałam jeździć na rowerze i chodzić na spacery.... Tymczasem sypnęło śniegiem, zawiało lodem. Zamiast roweru i spacerów mam taniec na lodzie :( no ale nic, dziś widzę objawienie na niebie- wyszło słońce, wszystko płynie :) 

Tymczasem przedstawię Wam ulubieńców marca.

Rzeczą niemożliwą byłoby gdyby w tych ulubieńcach nie znalazły się perfumy
♥♥♥♥♥♥♥♥ Chloe ♥♥♥♥♥♥♥♥
Więcej o nich -> (klik)

Dax Cosmetics, Perfecta SPA, Masło do ciała antycellulitowe waniliowo - pomarańczowe
KWC- 3,69/5
Cena regularna- ok 14 zł


W mojej kosmetyczce znowu zagościło masło do ciała. Wiem, miałam już nie kupować, bo wiosna i te sprawy. Ale sypnęło śniegiem i jestem usprawiedliwiona. Pozatem PannaJoanna tak bardzo polecała te masełko, że nie mogłam się oprzeć :P Poza tym kupiłam je w Biedronce za 6,99zł !!! Jak mogłabym nie kupić? :D Masełko jest extra. Cudne pachnie tak pomarańczowo-waniliowo. Stosuje na całe ciało, wątpię żeby miało jakieś właściwości antycellulitowe. Fajnie się rozsmarowuje i wchłania, jestem na tak! 




Celia, Pomadka - błyszczyk 2 w 1 `Nude`
KWC - 4,11/5
Cena - ok 10 zł

Tej pomadki nie muszę nikomu przedstawiać. W końcu ją dorwałam u nas w małym kosmetycznym sklepiku- takie są najfajniejsze :) Mam kolorek 602. I tak jak wszyscy się zachwycają, tak i ja będę :D Kolor jest delikatny, ale widoczny. Pięknie się błyszczy i nawilża. I pachnie wiśniowo! 



No i na koniec moje nowe perełki - śliczne bransoletki, które gościły na moich nadgarstkach przez cały miesiąc:)
Bransoletki zrobiła własnoręcznie moja koleżanka - Aga. W swoim portfolio ma kilkanaście wzorów pięknych bransoletek, i ciągle powstają nowe. Napewno się na nie skuszę !!!! Są cudne, dzięki Aga :*



Pozdrawiam już prawie wiosennie - Mania :)


wtorek, 26 marca 2013

Korektor Bell Perfect Cover - zdobycz z Biedronki :)



Biedronka coraz bardziej mnie zaskakuje pod względem zaopatrzenia w kosmetyki. Niedługo zostanie tańszym odpowiednikiem Rossmana :P 
Od jakiegoś czasu w Biedrze gości szafa bell. Ostatnio dorzucili do niej nowe kosmetyki. Z tamtej serii testowałam podkład matujący Bell (klik). Teraz skusiłam się na korektor. Posiadam już jeden korektor z Bell - Multi Mineral, i jestem z niego zadowolona. Za ten zapłaciłam 6,99zł. Wybrałam kolor 01. Widziałam jeszcze 02. 

Oto co obiecuje producent: 


Opakowanie poręczne, z aplikatorem. Mamy w nim 7,5g kosmetyku. 




 Konsystencja treściwa, nie wodnista. Dobrze napigmentowany, dobrze się rozprowadza, nie zostawia smug. Lekko wcina się w zmarszczki. Ma lekką konsystencję, nie wysusza skóry pod oczami, nie obciąża.


Co do krycia cieni... powiem tak, że moje cienie są sporawe. Niezależnie od tego czy się wyśpię czy nie. W lecie może lekko znikają przy opalonej skórze. Dlatego żaden korektor nie jest w stanie pokryć 100% moich cieni, oczywiście z tych lekkich, bo pewnie jakiś kamuflaż ciężki dałby radę :D

Tak mniej więcej wygląda moje oczko bez korektora:


A tak z użyciem korektora. 


Tak więc moje cienie troszkę się pokryły :) jestem zadowolona. Daje podobny efekt do korektora Bell Multi Mineral (koszt ok 11zł). Myślę, że się polubimy :) Chociaż poluję na korektor z Collection 2000, ale na allegro jakieś kosmiczne ceny za niego chcą....

Mogę polecić osobom, które nie borykają się z większymi cieniami i widocznymi zmarszczkami.

Pozdrawiam  - Mania :)




niedziela, 24 marca 2013

Joanna, Rzepa, Kuracja wzmacniająca - RECENZJA




 Włos to martwy wytwór naskórka. Trzeba wbić sobie do głowy, że możemy go odżywić przez szampony, odżywki czy nakładając maski. Odżywiamy włosy od środka - poprzez suplementację i dietę. Dobrze nadają się do tego również wcierki, ponieważ stosujemy je bezpośrednio na skórę głowy. Wcierka wnika wgłąb skóry i odżywia cebulki włosów.

Moją ulubioną wcierką jest Joanna - Rzepa, kuracja wzmacniająca do włosów przetłuszczających się, ze skłonnością do łupieżu i wypadania. 
Opakowanie zawiera buteleczkę o pojemności 100 ml z bardzo poręcznym aplikatorem. 

Można kupić ją w aptece (http://www.doz.pl) albo na allegro.
Cena - 7-8 zł
KWC - 4,06/5





Co obiecuje producent ?

Kuracja wzmacniająca Rzepa przeznaczona jest dla włosów przetłuszczających się, ze skłonnością do łupieżu i wypadania. Zawiera bogaty zestaw aktywnych czynników - takich jak ekstrakt z czarnej rzepy oraz inne specjalnie wyselekcjonowane ekstrakty naturalne i składniki energizujące, aby wzmacniać włosy i skutecznie zmniejszać przetłuszczanie się skóry głowy. To specjalistyczny produkt do wcierania w skórę głowy, który pozwala osiągnąć dobre rezultaty przy regularnym stosowaniu.
Specjalna formuła neutralizuje charakterystyczny zapach czarnej rzepy i zwiększa komfort stosowania.


Skład:

Skład: Aqua, Alkohol Denat., PEG-75 Lanolin, Raphanus Sativus Extract, Urtica Dioica Extract, Arcitium Lappa Extract, Humulus Lupulus Extract, Glycogen, Glycerin, Niacinamide, Panthenol, Menthol, Allantoin, Laureth-10, Citric Acid, Parfum, Benzyl Salicylate, Butylphentyl Methylpropinal, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Dmdm Hydantoin, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone 



Jak stosować ?




Moim zdaniem produkt jest bardzo godny uwagi. Stosowałam wiele wcierek z różnych półek cenowych. Jedne wogle nie działały, drugie (droższe) bardzo podobnie do tej.
Jest to moje może 6 opakowanie. Nie stosuję jej cały czas, a robię sobie 2 tygodniowe kurację. Wcierkę stosuję albo zaraz po umyciu, albo wcieram na noc w skórę głowy. Ważne jest żeby przy tym wykonać krótki masaż skóry głowy, żeby zwiększyło się ukrwienie i składniki preparatu szybciej i efektywniej  wniknęły. Przy aplikowaniu, i chwilę po nim czuć lekkie mrowienie skóry głowy- i to do mnie najbardziej przemawia. Wiem i czuje jak preparat działa :) 
Nie należy się zniechęcać poprzez zawarty w niej alkohol. On jest potrzeby by transportować ważne składniki wgłąb. 
I jak to producent obiecuje: moje włosy się mniej przetłuszczają, wypadanie się zmniejsza i co najważniejsze - są nowe włoski "baby hair". Mam ich teraz tak dużo, że jeśli nie ujarzmię ich lakierem to śmiesznie sterczą jak antenki :D
Zapach ma znośny, dla mnie nawet przyjemny- ziołowy.



Posiada też bardzo fajny dozownik którym łatwo można rozprowadzić produkt po całej głowie. Bardzo go lubię, naprawdę ułatwia życie :) Inne wcierki, które musiałam najpierw aplikować na dłoń, a z niej na skórę głowy, przelewały mi się przez palce, a preparat nie docierał dokładnie na samą skórę. 
Nie obciąża włosów, nie skleja, nie trzeba ich myć szybciej niż zwykle.

Oczywiście polecam go wszytkim, którzy szukają wzmocnienia włosów. Idzie wiosna, a z nią sezonowe wypadanie włosów. Warto sie zaopatrzeć we wcierkę już dziś ! :)

Zapraszam Was także na mojego jedzonkowego bloga - dziś serwuję Czarny makaron ze szpinakiem i sosem z sera gorgonzola :)


Pozdrawiam - Mania :)

środa, 20 marca 2013

Błyszczyki Essence: Stay with Me - moi ulubieńcy :)


Dziś recenzować będę cudne błyszczyki Essence - Stay with me :)

Są to długotrwałe błyszczyki do ust.
Kosztują ok 9 zł.
KWC- 4.2/5

Dostępne są w wielu odcieniach, od nudziaków po naprawdę intensywne kolory.


Ja posiadam dwa, jeden nudziak, a drugi intensywny kolor - My favourite milkshake oraz Kiss kiss kiss.

Błyszczyki naprawdę utrzymują się na ustach długi czas, schodzą równomiernie.
Bardzo ładnie pachną :)

Aplikator jest dla jednych uciążliwy, dla innych bardzo precyzyjny. Mi osobiście w niczym nie przeszkadza.


Nie odstrasza ceną.
Jest dość wydajny.
Nawilża usta.
Konsystencja jest dość gęsta, treściwa.




Jedynym minusem jest to że trochę się lepi no i oczywiście włosy się do niego przyklejają, ale to chyba norma wśród błyszczyków.



Osobiście nie przepadam za błyszczykami, ale na te nie mogę narzekać. A nawet je lubię :) Właśnie denkuje nudziaka, i zapewne kupie go ponownie :)

A to swatche innych kolorów (nie wszystkich):


Zastanawiam się nad Candy Bar teraz oraz Berry Me. Ale teraz poluję na serię błyszczów matowych z Essencee. Nowość! :)



Jutro na pewno odwiedzę Naturę w celu zakupienia choć jednego na próbę :D

Pozdrawiam ciepło - Mania:)






wtorek, 19 marca 2013

Uwaga, bubel !!



Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że lakiery Wibo, których kolory zostały zaprojektowane przez znane blogerki, są bublami. Wibo nie postarało się nad konsystencją lakierów. Z całkiem fajnego projektu zrobili przykrą sprawę. Zapewne wszystkie blogerki, które zaprojektowały kolory lakierów i są one podpisywane ich "imionami" chciałyby, żeby lakiery były dobre jakościowo. Niestety...
Posiadam dwie sztuki. Oleskowy i Miratell. Oleski lakier jest jakby lepszy, może dlatego że jest ciemnieszy. Ale "Mglista poświata" to istna katastrofa.


Minusy:

- mega gęsty
- fatalnie się rozprowadza
-zostawia smugi
- słabo kryje
- schnie długo
- kolor też kiepski, jak rozbielona ogórkowa
- wytrzymałość jedno-dwu dniowa
- przebarwia płytkę paznokcia

Nie znalazłam plusów.

Miałam wielkie problemy z równym pokryciem płytki. Słabo krył, zostawiał smugi, nawet przy dwóch kryciach. Nie chciałam nakładać więcej warstw, bo i tak przy dwóch warstwach lakier był grubo położony, i stanowczo za długo sechł. 
Na drugi dzień miałam już odpryski, na trzeci dzień zmyłam. 




Na zdjęciach wygląda niczego sobie, ale widać smugi. Zdjęcie było robione w dzień malowania. Szkoda że nie zrobiłam na drugi dzień :P

Nie polecam! 

Pozdrawiam.. Mania:)

poniedziałek, 18 marca 2013

Test na "żywo" - biedronkowy podkład Bell Long Lasting


Nigdy nie sądziłam, że za małe pieniądze można kupić dobry podkład. Tanie kosmetyki nie zawsze idą w parze z jakością, dlatego częściej się nacinamy niż trafiamy w perełki.
Tak też było z tym podkładem, omijałam go łukiem kiedy pojawił się w Biedronce. Na początek był za 9,99zł. Potem cena spadła do 5,99zł. Zaczęły się też pojawiać recenzje na blogach o tym podkładzie- same pochlebne. Pewnego dnia postanowiłam go kupić, jedyne co miałam do stracenia to 5,99zł :) Do wyboru mamy 5 odcieni. Kupiłam najjaśniejszy - 01 Beige. 


Fluid ma bardzo przyjemną konsystencję, ładnie się rozprowadza na buzi, nie pozostawia smug. Jest plastyczny, nie zasycha szybko, jak to mają do siebie podkłady matujące. Ma płynną, ale nie lejącą konsystencję. Krycie jest dobre, matowienie też całkiem przyzwoite. Wtapia się w skórę i jak obiecuje producent - nie tworzy efektu maski. Wygląda naturalnie. Nie zapycha, nie pogarsza stanu skóry. 
Fluid zawiera wyciąg z aloesu (jest na 8 miejscu w składzie!) oraz wit. C i E. Posiada też naturalny filtr UVB. 


A tak wygląda efekt na twarzy - bez podkładu i z podkładem Bell. 
Pod oczy oczywiście jeszcze idzie korektor:)
Wg mnie fajnie wyrównał koloryt, buzia wygląda naturalnie i jest lekko zmatowiona.



Ostatnio podkład podrożał znowu w Biedronce, może ze względu na dobre opinie w blogosferze :P
Znowu kosztuje 9,99zł. Ale mimo wszystko, warto go kupić! 

Pozdrawiam Was - Mania :)




piątek, 15 marca 2013

DIY by Mania - Ombre na pazurkach


Kochana zimo... idź w cholerę :D

Na wstępie chciałam chwilę zagłębić się nad pogodą :D Oto Sybir z mojego okna z bloku. O dziwo, udało mi się zdążyć na czas do salonu, autobus nie spóźnił się znacząco. Teraz siedzę w salonie, patrzę się przez okno i widzę wszechogarniającą biel :) i podziwiam moje klientki, które nie odwołały zabiegów:D Tylko jedna się poddała, tłumacząc zagrzebaniem się gdzieś w zaspie:)


Płynnie przechodząc w sprawy beauty, chciałam dziś Wam pokazać moje pazury. Może w ten okropnie paskudny dzień, skoro już siedzicie w domu z powodu klęski żywiołowej, i macie chwilę, możecie wyczarować ombre. 
Potrzebne do tego będą wybrane lakiery, mogą być 2 albo 3 i gąbka kuchenna.
Inspirację zaczerpnęłam od MrOlimpia18 (filmik poniżej).

Ja wybrałam niebieskie odcienie:


Błękitny jasny na całą powierzchnię paznokcia. Ciemniejszy błękitny od połowy, a ten najciemniejszy na końcówkę. Zrobiłam to może w 10-15 min. Banalnie proste. Gąbka kuchenna ułatwia sprawę. Kiedyś próbowałam zrobić ombre packą do cieni, ale nie dawała takiego efektu, a praca była o wiele mozolniejsza. 

Moje pazurki tak się prezentują :



A to inspiracje z innych blogów:







I filmik do Pauliny ombre:




Pozdrawiam Was i zazdroszczę tym, które siedzą dziś w domu :D